30.01.2015
Jako
dziesięciolatka bardzo lubiłam spędzać czas poza domem, najlepiej
bawiłam się podczas nocowanek z koleżankami, co weekend jakoś
udawało mi się namówić rodziców aby się zgodzili.
Ten
weekend miałam spędzić u kuzynki, bardzo ją lubiłam i nie mogłam
się doczekać i myślałam, że nie zasnę. Rano obudziłam się
pierwsza, rodzice jeszcze spali więc jak najszybciej poszłam ich
obudzić, chciałam żeby mnie od razu zawieźli do kuzynki co
oczywiście się nie stało, musiałam najpierw zjeść śniadanie i
jeszcze odrobić lekcje. Skąd mama może wiedzieć, że po powrocie
mi się nie będzie chciało? A może właśnie wtedy miałabym
ochotę, przecież najlepiej to zrobić w niedzielny wieczór.
Dotarłam
do jej domu pod wieczór, oczywiście ona też nie mogła się
doczekać i jak tylko się zobaczyłyśmy zaczęłyśmy biegać po
całym domu, śpiewać i dobrze się bawić. Rodzice rozmawiali
jeszcze jakiś czas w kuchni przy kawie, nie często zaglądałyśmy
do nich, bo było nudno a i tak bez przerwy dostawałam przypomnienia
jak się mam zachowywać, co robić a czego nie. Nie miałam ochoty
ciągle słuchać tego samego, przecież potrafię na siebie uważać.
Miałyśmy
czas do rana, cieszyłam się z takiej ilości czasu jaki mogłyśmy
poświęcić na zabawy. Na kilka godzin zostawaliśmy w domu sami,
wtedy zabawa była najlepsza, bo mogłyśmy robić wszystko co
chcemy. Dokładnie wiedziałyśmy co sprawi nam największą frajdę,
było to wchodzenie do pokoju jej starszego rodzeństwa. Jeszcze
bardziej kusiło ponieważ było zakazane. Obiecałyśmy wiele razy,
że nie będziemy tam wchodzić, przekonywanie o tym trwało długo
ale nam uwierzyli.
Do
zwiedzania były aż trzy pokoje, jako dodatek wzięłyśmy sypialnię
jej rodziców. Zachwycałyśmy się nawet najdrobniejszymi rzeczami,
które normalnie były mało wartościowe, nigdy wcześniej nie byłam
w tych miejscach w jej domu więc cieszyłam się bardzo. Wszystkiego
musiałam dotknąć, jeśli coś mnie zainteresowało przyglądałam
się temu długo, dopóki koleżance się nie znudziło wtedy
odciągała mnie od tego. Zwiedziłyśmy już wszystkie
pomieszczenia, kiedy domownicy wrócili nikt nie domyślił się co
tu zaszło, bo wszystko zostawiłyśmy w idealnym porządku.
Wieczorem,
przed położeniem się do łóżka wpadłyśmy na pomysł abym
została dłużej, najpierw liczne błagania niosłyśmy do jej
rodziców aby przekonali moich. Wystarczył jeden telefon i
kilkanaście minut przekonywania, że to wspaniały pomysł. Plan się
powiódł i mogłam zostać. W nocy ciągle drapałam się w kolana,
czasem się budziłam ale robiłam to przez sen ale rano przestały
mi dokuczać, byłam zdziwiona czemu nie dawały mi spać, odkryłam
je i zauważyłam, że były podrapane aż do krwi, w pewnym miejscu
na prawym kolanie zauważyłam strupek. Chciałam go zdrapać jak to
zwykle robiłam z takimi rzeczami ale był strasznie twardy.
Pozostało mi zrobić to tradycyjnie czyli użyć przynajmniej wody,
kiedy zmyłam krew byłam w szoku. Z mojego kolana wystawała kość,
podłużna i spłaszczona. Lekko spanikowana zaczęłam ją dotykać
zastanawiając się dlaczego nie czuję bólu, mogłam ją też
przesuwać, kiedy chodziłam to sama to robiła więc bałam się, że
w chwili mojej nieuwagi mogłaby wypaść. Cały poranek chciałam
spędzić nie ruszając się zbyt wiele, ale liczne namowy kuzynki
wystarczyły abym zaczęła się bawić, jednak ciągle pamiętałam
o kości i kiedy tylko zmieniła pozycję wsuwałam ją do kolana.
Przez cały ten czas myślałam o tym aby rodzice jak najszybciej po
mnie przyjechali. Przez kolano wszystkie zabawy nie cieszyły mnie
tak jak wcześniej, ciągle skupiałam się na tym aby nie zgubić
kości.
Rodzice
nareszcie przyjechali, chciałam jak najszybciej wracać do domu i
pokazać im moje kolano. Jak tylko zobaczyłam ich wychodzących z
samochodu pobiegłam w ich stronę krzycząc, że bardzo tęskniłam.
Biegłam za szybko i nie zwracałam uwagi na kolano, kiedy stawiałam
ostatni krok spojrzałam w dół i zobaczyłam spadającą kość....
Komentarze
Prześlij komentarz